Od wielu lat interesuję się tematyką biznesową – w szczególności: startupami. Z wielkim zainteresowaniem śledzę rozwój sceny startupowej w Polsce i zagranicą. W centrum moich zainteresowań znajdują się kwestie metodologii (naukowej i biznesowej). Im też poświęcam swoją działalność naukową (w ramach studiów doktoranckich na Uniwersytecie Łódzkim). Jakiś czas temu pisałem o początkach metody Lean Startup: o poglądach Erica Riesa na biznes, na sposób, w jaki powinno się go robić i – co najważniejsze – w jaki sposob robić się go nie powinno. Dziś chcę poświęcić nieco uwagi samej metodzie, jej założeniom, plusom – oraz ewentualnym minusom jej stosowania w praktyce.
Możliwość gościnnego udzielenia się na blogu Startup Academy jest dla mnie idealną okazją, by przekazać wartościowe informacje szerszemu gronu czytelników.
Kim jest Eric Ries? Co to takiego – metoda Lean Startup?
Eric Ries jest biznesmenem tzw. średniego pokolenia z Doliny Krzemowej. Wśród jego najważniejszych osiągnięć warto wzmiankować choćby spektakularny sukces odniesiony ze startupem IMVU. Sukces ten Ries zawdzięcza zastosowaniu nowatorskiej metody prowadzenia działalności: tzw. metodzie Lean Startup.
Na chwilę obecną Ries zajmuje się – oprócz prowadzenia firmy – doradztwem biznesowym. Udziela się w programie Singularity University (z serią zaawansowanych warsztatów i wykładów biznesowych), prowadzi również gościnnie zajęcia na wielu amerykańskich uczelniach.
Metoda Lean Startup stała się hitem i pozwoliła osiągnąć sukces wielu Zachodnim i Polskim przedsiębiorcom. Eric Ries opisał zasady jej stosowania w swojej bestsellerowej książce (pt. Metoda Lean Startup: Wykorzystaj innowacyjne narzędzia i stwórz firmę, która zdobędzie rynek). Publikacja ta nie jest, wbrew pozorom, kolejnym poradnikiem dla początkujących biznesmenów. Pomimo przystępnej formy – zawarto w niej konkretną, potwierdzoną naukowo wiedzę. Skorzystać z niej może każdy, kto nie boi się eksperymentów i rozumie, że również porażka może być krokiem na drodze do sukcesu.
Dlaczego Lean Startup?
Jest niezaprzeczalnym faktem, iż startup zakładany i prowadzony zgodnie z założeniami metody lean ma statystycznie większe szanse na sukces niż startup zakładany i prowadzony w dowolny inny sposób. Powodów takiego stanu rzeczy znaleźć można przynajmniej parę. Choć najważniejszym będzie z pewnością fakt, iż metoda Erica Riesa pozwala w rozsądny sposób minimalizować ryzyko, to również inne – te pozostałe – są warte uwagi.
Przyjrzyjmy się temu nieco dokładniej.
Podstawowe założenie swojej metody Eric Ries zawarł w następującym stwierdzeniu:
„Sukces startupu nie jest wynikiem dobrych genów założyciela czy znalezienia się we właściwym miejscu we właściwym czasie. Sukces startupu można zaplanować i wypracować, realizując odpowiedni proces, a to oznacza, że można się tego nauczyć i mozna uczyć tego innych”.
To właśnie wspomniany tu proces stanowi oś metody Lean Startup. Proces ten polega na odwróceniu tradycyjnego sposobu myślenia i postępowania początkujących biznesmenów. Jak pokazuje doświadczenie: startup, którego założyciele poświęcają bardzo dużo czasu na dopracowanie produktu przed wypuszczeniem go na rynek ma w istocie dużo mniejsze szanse na sukces (a dużo większe na bankructwo) niż taki, ktorego założyciele zdecydują się oddać klientom produkt wciąż nie w pełni dopracowany (celem sprawdzenia ich reakcji i dopracowania go pod odpowiednim kątem). Doświadczenie to potwierdzone zostało wielokrotnie przez badania statystyczne i niezliczoną ilość szczególowych case studies. Warto mieć to na uwadze, zakładając własną działalność o takim profilu.
Jak bezpiecznie eksperymentować na swoich klientach?
Nie chodzi tu o oddawaniu klientom wersji beta produktu – niezupełnie o to. Rzecz jest tu w istocie nieco bardziej skomplikowaną.
„W modelu Lean Startup – pisze Eric Ries – eksperyment to coś więcej niż tylko teoretyczne dociekania – eksperyment jest równocześnie pierwszym produktem firmy. Jeżeli ten lub dowolny kolejny eksperyment przyniesie sukces, menedżer będzie mógł przystąpić do konkretnych działań: gromadzenia uczestników wczesnego rynku, uzupełniania kolejnych eksperymentów lub iteracji nowymi pracownikami, a wreszcie do rozpoczęcia prac nad budową produktu”.
„Dzięki temu – brzmi konkluzja – kiedy produkt będzie gotowy do masowej dystrybucji, będzie już miał spore grono klientów”. W ten sposób rozwiązane zostają dwa najpoważniejsze problemy, z którymi mierzą się wszyscy młodzi przedsiębiorcy. Są to: problem wstępnego finansowania i problem ewentualnego bankructwa w wypadku porażki produktu na wczesnym etapie jego dystrybucji.
Tradycyjne podejście zakładało, iż za sukces produktu odpowiadają – po pierwsze – badania rynku, po drugie zaś – pomysł na produkt, który odpowie na domniemane potrzeby klientów. Metoda Lean Startup proponuje działanie bardziej praktyczne. Badania rynku – owszem – są ważne, (w niektórych przypadkach kluczowe), ale bywają również zawodne. Połączenie badań rynku z eksperymentowaniem na klientach za pomocą wczesnych wersji produktu stanowi pewniejszą – mniej ryzykowną – drogę do sukcesu.
Zawodność podejścia tradycyjnego dobrze pokazuje przytoczony przez Riesa przykład jednej z inicjatyw firmy Kodak:
„Kodak zaoferował w sieci kartki ślubne z pozłacanym tekstem i grafiką. Produkty te cieszyły się dużą popularnością wśród ludzi, ktorzy brali ślub, dlatego też firma postanowiła zaprojektować również takie kartki, ktore nadawałyby się na inne okazje, na przykład na urodziny. Z badań marketingowych oraz procesu projektowania wynikało, że ludziom spodobają się nowe kartki – wniosek ten stał się uzasadnieniem dla dużego wysiłku włożonego w ich utworzenie. Na kilka dni przed premierą nowych kartek zespół uświadomił sobie, że na podstawie ich miniatur zamieszczonych na stronie trudno zrozumieć, o co w nich chodzi – nie było też widać, jak piękne były w rzeczywistości. Okazało się również, że produkcja tych kartek wcale nie jest łatwa. Cook [wiceprezes Kodak Gallery ds. produktów] doszedł do wniosku, że zabrali się tego projektu od końca. Jak sam wyjaśnia, nie było sensu poświęcać czasu na prace produkcyjne nad czymś, czego nie umieliśmy robić i sprzedawać”.
Problem polega jednak na tym, iż nie jest to wniosek, do którego można dojść na początku prac nad produktem. Jest to – niestety – wniosek końcowy. Będąc dużą firmą, Kodak może pozwolić sobie na podobne błędy – ale który ze startupów posiada podobne zaplecze? Który ze startupów posiada je na wczesnym etapie swojego istnienia? To, co dla firm z wielkim zapleczem finansowym oznaczać będzie po prostu niewielki setback – argumentuje Eric Ries – dla większości startupów będzie końcem działalności.
Test. Pomiar. Zwrot.
Testowanie produktów na klientach musi mieć jednak pewne granice. Mówiąc prościej: musi istnieć pewien plan. Bez planu – ani rusz.
Jeżeli wszelako chcemy, by nasz plan prowadził do sukcesu, by minimalizował ryzyko porażki i zwiększał szanse na sukces, powinien on opierać się o schemat metody Lean Startup. Schemat ten zakłada następującą kolejność działań:
- przedsiębierzemy pewien plan działań;
- po jakimś czasie wypuszczamy na rynek wczesną wersję naszego produktu: tzw. wersję o minimalnej funkcjonalności – tj. zapewniającą klientom dostęp do części (przynajmniej do części!) założonych w planie funkcji;
- możemy także wypuścić więcej niż jedną wersję produktu równocześnie – i każdą z nich testować na innej grupie klientów;
- oceniamy poziom sukcesu produktu i – biorąc pod uwagę wnioski – modyfikujemy nasz pierwotny plan, zmieniając również produkt;
- wypuszczamy nową wersję produktu (lub nowe wersje produktów). W ten sposób krąg się zamyka – powtarzamy caly proces aż do momentu uzyskania zadowalającego (nas i klientów) produktu. Jednocześnie – przez cały ten czas! – zwiększamy faktyczną liczbę jego odbiorców.
Od testu przez pomiar po zwrot – i raz jeszcze. Do sukcesu.
Postępowanie zgodnie z przedstawionym powyżej schematem pozwoli nam – zdaniem Riesa – uniknąć najbardziej niepożądanej z możliwych sytuacji. Chodzi tu o sytuację, w której okazuje się, iż nasz gotowy produkt nie odpowiada klientom, a nas nie stać już na wprowadzenie doń koniecznych zmian czy poprawek. Wypuszczając kolejne wersje produktu, wersje o minimalnej funkcjonalności, możemy przetestować, co się sprawdza, a co nie; gdzie warto zainwestować pieniądze – a gdzie lepiej jest odpuścić.
Podsumowując…
Choć Eric Ries przedstawia bardzo wiele praktycznych wskazówek dotyczących tego, w jaki sposób powinno wyglądać testowanie produktu, a w jaki lepiej jest tego nie robić, trudno byłoby przytoczyć tutaj je wszystkie. Ostatecznie: gdyby dało się streścić je na przestrzeni jednego artykułu, jaki byłby sens pisania książki? To powiedziawszy, strategia, którą proponuje, sprawdza się, a potwierdzenie tego faktu znaleźć można w historii wielu startupów. Współtworzona przezeń firma IMVU jest przykładem, do którego Ries odwołuje się najczęściej – i nie bez powodu. Jej historia pokazuje, w jaki sposob – stosując założenia metody lean – osiągnąć można sukces nawet tam, gdzie ryzyko porażki jest pozornie największe: tam, gdzie produkt znaleźć musi swoją niszę. Postępowanie zgodnie z założeniami tej metody pozwoli bowiem nie tyle znaleźć, co raczej – wytworzyć niszę. Co więcej: doświadczenie pokazuje, iż postępowanie w ten sposób znacznie zwiększa poziom przywiązania klientów do danej marki, danego produktu.
Wszystkie przytoczone powyżej cytaty pochodzą z książki Erica Riesa “Metoda Lean Startup. Wykorzystaj innowacyjne narzędzia i stwórz firmę, która zdobędzie rynek”.
Autor: Przem Wierzbicki